Z odpornością naszego dziecka mierzymy się już od urodzenia, a zwłaszcza jak nasze dziecię pójdzie do żłobka lub do przedszkola i zaczyna znosić jakieś choroby, o których wcześniej czytaliśmy tylko w jakiś artykułach.
Rodzice już od najwcześniejszych godzin życia dziecka starają się robić wszystko, aby ta odporność u niego była jak najlepsza.
Oczywiście pomijając inne aspekty, niezwiązane z żywieniem, na które z reguły nie mamy wpływu (rodzaj porodu, zanieczyszczenie środowiska, genetyka), my MAMY możemy naprawdę w znaczny sposób wspomóc system immunologiczny naszego dziecka a co za tym idzie, wspomóc jego zdrowie.
Co zatem możemy zrobić – patrząc pod kątem żywieniowym? — Od pierwszych godzin życia, podawać dziecku swój pokarm, który jest cudowny, niezastąpiony i nawet jeśli nie możemy z jakiś przyczyn karmić piersią bezpośrednio, to sięgnijmy po laktator i karmmy jak najdłużej. 6 miesięcy to jest absolutne minimum, optimum to rok i powyżej.
Skupiając się jednak już na przedszkolaku – pamiętajmy o odpowiedniej podaży witamin i minerałów. Znajdziemy je oczywiście w owocach i warzywach. 5 porcji wbrew pozorom to wcale nie jest bardzo dużo, zwłaszcza jak uzmysłowimy sobie, że porcja ma być mniej więcej wielkości pięści dziecka. Porcja to np. małe jabłko, kilka koralików winogron, mała marchewka, szklanka soku bezpośrednio wyciśniętego lub wytłoczonego z owocu lub warzywa, pomidor czy garść szpinaku lub truskawek. Między posiłkami, zamiast słodyczy, spróbujmy dziecku podać suszone morele, śliwki czy daktyle.
Pamiętajmy również, mówiąc w aspekcie minerałów, o nawadnianiu wodą mineralną niskosodową lub dobrą źródlaną – mimo że jest zima.
Robiąc ciasteczka lub inne mączne potrawy dla dzieci, zamiast mąki zwykłej, użyjmy razowej lub z pełnego przemiału, a do drugiego dania zamiast ziemniaków, użyjmy czasem ulubionej kaszy dziecka, brązowego ryżu czy pełnoziarnistego makaronu. Dziecko nie lubi kaszy? Spróbujmy ją wymieszać z purée ziemniaczanym albo wrzucajmy do potraw półmięsnych.
Dobre bakterie – probiotyki i prebiotyki. Dzieci lubią rzeczy kwaśne i wyraziste w smaku. Podajmy im zatem kiszonki o których pisałam w poprzednim blogu. Stosujmy też jogurty, kefiry oczywiście najlepiej naturalne i o składzie: mleko, bakterie kwasu mlekowego. Jeśli dziecko lubi kolorowe i słodkie, dodajmy do środka dżem naturalny lub miód, albo borówki czy maliny.
Kwasy omega – tu mamy do wyboru rybki, im mniej przetworzone tym lepiej. Ale też oleje roślinne, które można stosować do surówek czy sałatek, orzechy.
Oczywiście ważne w okresie jesienno-zimowym jest wspomaganie naszego organizmu większą dawką witaminy D3 - którą warto suplementować. Ona nie tylko wspomaga nasz kościec, ale też (a może przede wszystkim) układ odpornościowy.
Dodawanie niektórych przypraw do potraw np. kurkumy, cynamonu, imbiru, czarnuszki, czy nawet pieprzu również świetnie wspomaga nasz organizm w walce z wirusami, a czosnek czy cebula dodatkowo działają bakteriostatycznie.
Ważny jest również aktywny tryb życia. Wychodźmy też z dziećmi na krótkie spacery, nawet jak są minusowe temperatury!