Dynia, warzywo niedoceniane przez lata w Polsce, dzięki min. Halloween stało się modne i obecnie mało kto wyobraża sobie jesień bez niego.
Mimo, że Halloween tak uroczyście nie obchodzę, jak robią to Amerykanie, zawsze dynie stroją schody przed naszym domem, tworząc różne kompozycje np. z kwiatami. No i oczywiście zawsze coś z takich dyni muszę zrobić. Wszak żal byłoby nie wykorzystać tak cennego warzywka jakim jest właśnie dyńka.
Co ta dynia takiego ma, czego nie mają inne? A no jest tego trochę i może nie jest to tzw. super foods, to jednak warto go spożywać, szczególnie, że można ją kupić w sezonie za niewygórowaną kwotę.
U dyni, na pierwszy rzut oka widać piękne pomarańczowe zabarwienie. Wynika to oczywiście z dużej zawartości Beta-karotenu, czyli prowitaminy A. Co za tym idzie, dynia wpłynie pozytywnie na nasz narząd wzroku, u dzieci wpłynie korzystnie na procesy wzrostu, wspomoże działanie układu immunologicznego, wpłynie pozytywnie na układ hormonalny – zwłaszcza hormony tarczycy i progesteronu u mężczyzn, obroni nas przed wolnymi rodnikami czyli spowolni procesy starzenia, zmniejszy ryzyko nowotworów, chorób serca.
Zawartość B-karotenu w 100g dyni wynosi 2974 ug, jest to więc całkiem sporo.
Ale, choć ciężko sobie to wyobrazić, istnieją warzywka, które pod względem zawartości b-karotenu, są o wiele wyżej. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie, od dzieciństwa, słowo karoten kojarzyło się przede wszystkim z naszą „zwykłą” marchewą, tak popularną i tak banalną jednocześnie. I cóż, chyba wszyscy mamy rację, bo zawartość B-karotenu w naszej rodzimej i mogącej rosną
prawie w każdym ogródku marchewce to…UWAGA! Aż 9938 ug!!!! Szok dla niektórych na pewno. Kto zajmuje drugie miejsce w beta karotenowej rodzinie? Suszone morele – aż 7842 ug, trzecie miejsce z zawartością „tylko” 5410 ug zajmują liście pietruszki. Tak, tak – beta karoten jest zawarty nie tylko w pomarańczowych roślinkach ale też takich ciemno-zielonych. Co do liści pietruszki, byłabym trochę sceptyczna, bo ciężko byłoby nam zjeść 100g czy nawet 50g liści pietruszki (chyba że w jakimś zielonym koktajlu – który ostatnimi czasy nosi dumną nazwę smoothie: ), dlatego wg mnie ex aequo można na tym trzecim miejscu umieścić jeszcze szpinak z 4243 ug beta-karotenu. Warzyw, które zawierają więcej betki niż dynia, jest jeszcze trochę np. boćwina, czerwona papryka, szczaw czy szczypiorek. Dynia jednak znajduje się tu w czołówce.
Następnym składnikiem, z którego słynie dynia jest potas. Z potasem jest tak, że właściwie jego niedobory rzadko występują, jeśli tylko ktoś nie stosuje głodówek, ma urozmaiconą dietę czy nie ma problemów ze strony układu wydalniczego, lub też nie jest wyniszczony przez jakieś schorzenia. W naszej rodzimej Polsce, z potasem nie mamy problemów bo występuje w większości naszych rodzimych produktów rolnych, a przede wszystkim w ziemniakach, których spożywamy dość sporo.
Co jeszcze możemy dobrego przypisać naszej dyni. Tak, tak – naszej – bo u nas też pięknie rośnie, choć oczywiście bestia jest bardzo wymagająca!
Na pewno jest to warzywo, które będzie lubiane przez osoby odchudzające się, gdyż wysoka zawartość błonnika dającego efekt sytości oraz niska zawartość kcal idealnie wpisują się w dietę niskoenergetyczną. Jeśli chodzi o cukrzyków natomiast, na pewno powinni zachwycać się nią umiarkowanie. Bo o ile ładunek glikemiczny nie przekracza 4 to już indeks glikemiczny wynosi 75 – zatem jedzmy, ale z umiarem.
Oczywiście olbrzymim nietaktem byłoby potraktowanie po macoszemu pestek dyni, które są źródłem wielu cennych minerałów i witamin. Ale przede wszystkim świeże nasiona lub olej z nich tłoczony jest skutecznym środkiem przeciw pasożytom jelitowym. Świetnie sprawdza się w odrobaczaniu dzieci. Warto zatem wrzucić garść pestek dyni do surówki, na kanapkę, zrobić z nich pastę lub dorzucić do chleba czy muffinek.
Jak widać, mimo że dyńka ma wielu zastępców, którymi możemy ją zamienić w innych porach roku, warto sięgnąć po jej miąższ, kiedy jest na nią sezon. Po pestki natomiast sięgać cały rok, bo naprawdę warto.
Dużo przepisów przewija się po necie z dynią w roli głównej. Bo i zastosowanie w kulinariach jest wielorakie. Od dżemów, muffin, zup, poprzez pumpkin pie, frytki, koktajle czy tarty na zapiekankach, purée oraz racuchach kończąc. Ja podam przepis na pyszną zupę z dyni, którą miałam okazję jeść u rodziny. Była naprawdę pyszna i pożywna. Podana z pieczywem czosnkowym czy posypana tartym parmezanem robi się jeszcze bardziej wytrawna i wyśmienita!!!;)
PRZEPIS:
- 2 szklanki rosołu drobiowego
- 1 kg dyni
- 3 czerwone papryki
- 1 papryka chili
- 1 czerwona cebula
- kilka ząbków czosnku
- sól, pieprz, może być ziołowa przyprawa
Dynię obieramy i kroimy w grubą kostkę. Paprykę myjemy, usuwamy gniazda nasienne i dzielimy na ćwiartki. Warzywa rozkładamy na natłuszczonej olejem blaszce (papryka skórą do góry). Pieczemy ok. 15 min w temp 220 st. C (najlepiej termoobieg). Papryka ma być bardzo ciemna a dynia miękka. Paprykę po tym czasie zawijamy w aluminiową folię i czekamy 5 min, po czym obieramy ze skórki. Cebule i czosnek, obieramy, siekamy i szklimy na oleju, dokładamy paprykę chili pokrojoną. Chwile wszystko smażyć, po czym, dodać dynię i paprykę i dusić kilka minut razem. Składniki zalać 2 szklankami wody i rosołem, doprowadzić do wrzenia. Jak zupa wystygnie, zmiksować ją, doprawić przyprawami i po podgrzaniu podawać z dodatkami. Po wierzchu oczywiście można posypać pestkami dyni wcześniej uprażonymi.
Smacznego!!! 😊